Czekając na Czubównę

Jest tylko jedna grupa ludzi, której mogę z czystym sumieniem polecić "Historię jednego dnia". To cierpiący na bezsenność. Jest duże prawdopodobieństwo, że jeszcze w trakcie seansu zmorzy Was
Jest tylko jedna grupa ludzi, której mogę z czystym sumieniem polecić "Historię jednego dnia". To cierpiący na bezsenność. Jest duże prawdopodobieństwo, że jeszcze w trakcie seansu zmorzy Was sen.

Film miał być zapewne poematem, pochwałą prostoty, sonetem na cześć codzienności. Niestety, wyszedł z tego niedorobiony dokument podróżniczy, który męczy obrazami pozbawionymi jakiegokolwiek głębszego sensu. Oto jesteśmy świadkami scenek rodzajowych typowych w każdym miejscu na ziemi: czas pracy, uroczystości związane z życiem i śmiercią, czas zabawy. Tu ktoś naprawia sieć, tam przycina włosy, jeszcze gdzie indziej ktoś zanuci ludową przyśpiewkę. I tak przez półtorej godziny.

Jeszcze na początku można było mieć nadzieję, że coś z tego wszystkiego wyniknie, że Rosana Matecki nie zostawi nas na lodzie. Jednak szybko staje się jasne, że reżyserka z premedytacją pozbawia obrazy kontekstu sytuacyjnego, wierząc, że obrazy przemówią same. Cóż w wielu produkcjach tak się rzeczywiście dzieje, tutaj jednak nie. Jedyna wartość "Historii jednego dnia" jest taka, że pozwala docenić telewizyjnego lektora/narratora.

Przez cały film myślałem, że jego wartość znacznie by wzrosła, gdyby tylko dodano do niego głos Krystyny Czubówny. Wydawać by się mogło, że łagodny, monotonny głos, który opisuje to, co przecież i tak widzimy na ekranie, to bezsens. Tymczasem "Historia jednego dnia" usunięciem lektora udowadnia, że w większości dokumentów jest to element niezbędny.

"Historię jednego dnia" warto jednak obejrzeć, jeśli chce się czegoś dowiedzieć o sztuce kręcenia filmów. Jest to bowiem znakomita lekcja poglądowa pokazująca, że to, co dobrze wygląda w głowie twórcy, nie zawsze przekłada się na dobry film. Może tak być nawet wtedy, kiedy reżyser nakręci dokładnie taki obraz, jaki sobie wymarzył. Taśma filmowa zniesie wiele, ale jest zarazem surowym sędzią, od którego wyroków nie ma odwołania.
1 10
Moja ocena:
2
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones